10.06.1984 r., uroczyście nadano naszej szkole imię Wincentego Witosa. Dzień ten stał się Świętem Szkoły.
Nasz Patron urodził się 21 stycznia 1874 roku we wsi Dwudniaki. Był to człowiek niezwykły. Pochodził, jak sam mówił z tych, których losy długie wieki rzucały pod nogi i na pastwę drugich, a więc z klasy chłopskiej. Jego rodzice mieli małą izbę przerobioną ze stajni, a drugą część budynku zajmowała krowa, którą Witos pasał od piątego roku życia.
Do szkoły chodził tylko 4 zimy, bo od wiosny do jesieni pomagał rodzicom w gospodarstwie, ale to wystarczyło, by w młodym Witosie rozbudził się głód wiedzy. Aby go zaspokoić, bardzo dużo czytał. Czytał i uczył się, był samoukiem. Jego nauczyciel, Franciszek Marzec, widząc, jak bardzo chłopiec garnie się do nauki, do czytania, pożyczał mu swoje książki. Nazywano wówczas Witosa odludkiem, bo najlepiej czuł się wśród książek i gazet.
Witos nie tylko pochodził ze wsi, lecz przez całe życie pozostał chłopem, mimo że piastował najważniejsze państwowe stanowiska. Trzykrotnie powoływany był na premiera rządu: w 1920, 1923 i 1926 roku. Przez 14 lat był posłem na Sejm i kierował klubem poselskim Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jednocześnie, przez 30 lat, był wójtem gminy Wierzchosławice. Do końca życia chodził po chłopsku, w butach z cholewami, czarnym surducie i białej koszuli bez krawata.
Nasz patron przeżył wiele ciężkich i gorzkich nie tylko chwil, ale i lat. W 1930 roku, pod zarzutem przygotowywania przewrotu, aresztowano go wraz z kilkunastoma działaczami. Po odbyciu kary więzienia, Witos zmuszony był wyemigrować do Czechosłowacji. W 1939 roku, w obliczu śmiertelnego zagrożenia Ojczyzny, wrócił do kraju. Kolejną ciężką próbę przeżył podczas okupacji. Został aresztowany przez gestapo. Przebywał w więzieniu. Hitlerowcy proponowali mu współpracę, ale on propozycję tę odrzucił. Zwolniony z więzienia, żył w Wierzchosławicach pod nadzorem gestapo. Gdy wojna dobiegła końca, był schorowany i stary.
31 października 1945 roku, tuż po 6.00 rano Wincenty Witos zmarł. Na całej stukilometrowej trasie z Krakowa do Wierzchosławic towarzyszyły mu tłumy ludzi, by oddać hołd Wodzowi Chłopskiemu.